Na początku jazda z RB, ale potem za warszawą już puściłem by nie zajechać się jak tydzień temu. Jadę, jadę i patrze jakiś kolarz wraca i podczepia się pod swojego kolegę na góralu i potem pode mnie. Jedziemy w trójkę i dajemy sobie we dwóch mocne zmiany. Po drodze zgarniamy jeszcze trzy osoby i pracuje ja z jednym kolegą. Dojechaliśmy do wawy i jeszcze do sklepu Szurkowskiego ja na dokręcenie bloków, a kolega coś kupił. Pożegnaliśmy się i wracam sam. Jadę na torach na maryninie i koło weszło mi w szyny i łup o ziemie na prawą stronę. Ale wyjazd był warty męczarni hehe
Po uczelni rozkręcić się przed jutrzejszym RB, bo nie jeździłem kilka dni ze względu na pogodę. Ale było ok, dużo pod wiatr i noga coraz lepiej się kręci.