Zaliczona trasa z ubiegłego roku. Zamość- Tomaszów lub-Zamość. Rok temu kraksa na jednym ze zjazdów. W tym roku spokojnie ze względu na wiatr w twarz i nierówności w drodze. Ogólnie trening porządny sporo długich i ostrych podjazdów i zjazdów więc jestem zadowolony:)
wykonałem trasę zamierzoną ostatnim razem. Do zwierzyńca jechało się lekko. Chwilowy postój na zdjęcia i z powrotem do domu. Trasa Zwierzyniec-Zamość okropna same dziury i prędkość ok 20lkm/h by nie rozwalić kół. Jazda cała szerokością drogi by omijać ubytki. Samochodziarze pomyśleli by, że pijany jestem. hehe
Podróż w lany poniedziałek:) miałem jechać do zwierzyńca, ale na skręcie jakimś źle pojechałem i się wróciłem 3/4 drogi do Zamościa. Naprawa błędu i powrót tą samą trasa do Zamościa. Pojadę następnym razem teraz już poprawnie. W sumie nie planowałem takiego kilometrażu ale i tak jestem zadowolony,że mam jakąś formę przy braku treningów porządnych w warszawie.
Zjadłem rano muesli i omleta i po godzinie ponad ruszyłem w trasę. Na początku nie wiedziałem gdzie jechać, ale stwierdziłem,że na lublin bo moja siostra przyjeżdża na święta. W starym Zamościu skręciłem na wierzbę a potem ciągle prosto i na wisłowiec. Porządny trening na podjazdach-trochę mnie wymęczył ale i tak uśmiech nie schodził mi z twarzy. Reszta trasy głównie po dziurach i płaska
Miało być na luzie z powodu braku formy no i było. Droga w jedną stronę przyjemna w drugą średnio bo jechałem pod wiatr ale jak dla mnie wrażenia super. Po drodze zahaczyłem o restauracje Klemens w Szczebrzeszynie by odwiedzić moją koleżankę i złożyć jej osobiście życzenia Wielkanocne
miałem jeszcze 2h do busa do wawy więc pojechałem na szybką przejażdżkę z moim kochaniem. No i wymusiłem pierwszeństwo bo jechałem na pamięć po drodze gdzie kiedyś miałem pierwszeństwo. I spotkanie z kierowcą autobusu na szczęście nie bliskie;) I lekki wkurw, że po wypięciu się z pedała nie da się znowu łatwo wpiąć przez ochraniacze na buty z membrany.
wmordewind jak diabli mało co mnie nie zdmuchnęło więc część drogi po chodniku. I do serwisu jazda żeby wyregulować nowe zębatki 55/42 i nowy support założyć koszt jedynie 20złi czekanie 3h w domu babci. Ale jazda i przyjemność zajebista. Lubie jak ludzie się patrzą na mnie jak czekałem na mame pod sklepem hahah
Znowu zjedzony jogurt naturalny z muesli i w drogę. Tym razem ubrałem 2 pary rękawiczek i wziąłem arafatkę na nos żeby mi się lepiej jechało. Wiatr mocniejszy niż wczoraj ale i tak się jechało. Postój przed remizą w sitańcu w celu zrobienia zdjęć. Później PIERWSZA WYWROTKA tym razem na lodzie. Konsekwencjami : zbicie z rytmu jazdy, lekko podarte spodnie, potłuczony łokieć i górna część uda. Zmagania z wiatrem i z niemożnością wpięcia się w pedały. Potem w większości po mieście spokojnie ze względu na jedna nogę luźna niewpiętą. Ogólnie samopoczucie dobre, wiatr silniejszy, upadek zbił mnie z tropu ale w sumie jazda ok:D
Rozpoczęcie sezonu!! Wyjechałem z domu i pojechałem do kiosku po snickersa. Potem powolne kręcenie, ponieważ na jezdni zostały pozostałości lodu. Wiatr średni, ale czasami trzeba było się z nim zmagać. Rundka po Zamościu i do babci na herbatę, ponieważ palce trochę zmarzły z powodu przewiewnych rękawiczek polarowych. Potem powrót do domu :D ogólnie walentynki spędzone super z perełką. Mam nadzieję, że ta jazda nie odbije się na moim zdrowiu bo nie ubrałem szalika niestety.