Jak wyjeżdżałem to wszystko było w porządku. Gorąco i wiaterek, który dawał łupnia raz na jakiś czas. Mijam udrycze postanowiłem, że zrobie plus jeden długi podjazd. Na samym dole siedziały dwie chłopiny i gdy zobaczyli mnie krzyknęli "cześć laska"(czy coś w tym stylu)(miałem słuchawkę i leciał właśnie system of down) Zrobiłem podjazd i patrzę, żę wiedzie droga przez las. Wróciłem do głównej drogi. Dobrze,że nic nie jechało bo rozpędzony,lekko hamując wjechałem na drogę, Zarzucając mnie na piasku.
Ok już po przyjściu ze sklepu miałem plan na dzisiejszą jazdę. Było ciężej niż ostatnio jak jechałem do nielisza bo wiatr dawał ostro i spowalniał. Było trochę górek, ale w sumie było przyjemnie.
2 dni pod rząd po górkach dały znaki we wczorajszej jeździe. Przez pierwsze 15 średnia 29,4 potem spadła bo wjechałem na dziury i na silny wiatr w twarz, ale i tak było dobrze bo średnia po 1h była ponad 27 km. Ok.15 km od domu już byłem zmęczony tzn moje nogi, ale nie poddałem się i dojechałem do domku. Najlepszy moment jak po długiej wspinaczce na dług i ostry podjazd spotkałem chłopaka małego, który mnie odwiózł jakieś 100m i oczywiście widząc jego radość, że mnie zobaczył zacząłem rozmowę. Pogadaliśmy przez chwilę i pojechałem by przejechać kolejną połowę, która mi została(30km)
NA początku nie miałem pomysłu gdzie jechać,ale przypomniałem sobie, że rodzice pojechali do domku za krasnobrodem.Szybki telefon,że się pojawie u nich i było ok. Tata przyjechał by przewieźć rower przez 3 km piasku. i sam też spróbował jak to się jeździ na szosówce
Odpocząłem,
zjadłem zupę i rodzice namawiali mnie,żebym odpuścił jazdę dalszą, ale dla mnie 27km było za mało jak na trening.Znowu spakowany rower do samochodu i wypakowany już na asfalcie. Mała sesyjka przed jazdą
Jestem w drodze.Rodzice musieli wrócić na chwilę do domku bo wyłączyła mama przez przypadek lodówkę. Szybka rozgrzewka i jazda. Rodzice myśleli, że będę gdzieś, ale ja narzuciłem ostre tempo i zobaczyli mnie dopiero po jakiś 15km.
Od samego początku problemy z pulsometrem, który się naprawił po 20km. Jazda do Tomaszowa w celach zakupów, ale niestety się spóźniłem więc musiałem wrócić. Bardzo mnie zaintrygowała jazda nauk jazdy w stronę tomaszowa, jak by coś tam dawali za darmo. Górki dały troszkę łupnia i satysfakcji z wjechania na każdy ich szczyt.
Spakowałem się i wyjechałem po godzinie dziesiątej. Przebiłem się przez miasto i już cały czas prosta droga do zamościa no prawie;p Jadę starając się cały czas dostarczać organizmowi kcal w postaci batoników i cukierków. Widok na pole
Mijam już roboty drogowe,robotnicy wpatrzeni we mnie jak w coś niesamowitego hahhaha.Znowu wspinaczka z plecakiem pod górki ale udało się dałem radę. Mijam Izbicę, Stary Zamość. I z wielkim zaskoczeniem widze w sitnie mojego tatę,który na mnie czekał :D Chciał mi zrobić kilka fotek i zobaczyć jak się czuje. No i deszczyk zaczął padać.